Wiesz, są takie momenty w życiu, w ciągu takiego dnia zapchanego od rana do wieczora, kiedy wchodzisz do pokoju, zdejmujesz ubranie i stoisz nagi. Pół godziny. Dwie. Trzy. Całą noc. Ścieka z ciebie życie.
Lubię być nagi. Wszystkie książki ustawione na moich drewnianych półkach krzyczą: Król jest nagi! Nie mam przed nimi tajemnic, są moimi jedynymi przyjaciółmi. Banalne? Tak może powiedzieć tylko większy ode mnie cynik, który nie zna rozkoszy czytania, który godzinami tępo wpatruje się w ekran komputera, który codziennie rano musi obejrzeć film pornograficzny w sieci, żeby dzień był udany, który przechodząc obok pana grającego na akordeonie nie zachwyci się muzyką, który ma w dupie poezję, który gorączkowo sprawdza stan swojego konta, który w sobotni wieczór wyrusza na łowy do klubów. I kto jest większym cynikiem?
Wstydzę się nagiego ciała. Swojego również, o kobiecym nie wspominając. Boję się piersi, tych żeńskich wagin, włosów, sutków, ogolonych nóg. Zakrywam oczy, kiedy w kinie widzę nagość. Uciekam.
sobota, 30 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz