piątek, 12 listopada 2010

7

„Papierosy dają przyjemność doskonałą. Są wyborne i pozostawiają uczucie niedosytu. Czegóż chcieć więcej?” – napisał Oscar Wilde w „Portrecie Doriana Graya”. Biografowie najsłynniejszej w historii pary intelektualistów – czyli Simone de Beauvoir oraz Jeana Paul Sartre’a – piszą, że najbardziej lubili Café Flore. Siadywali przy oddzielnych stolikach i w milczeniu skrzypieli piórami po kartkach papieru. Simone zawsze trzymała w ręku papierosa. Sartre kurzył fajkę.

Przyjęło się, że papieros jest nieodłącznym elementem lewicowego intelektualisty – przy kawiarnianym stoliku, jak ktoś woli na kanapie, przy papierosie, lampce wina lub filiżance kawy toczy się zażarta dyskusja o przeprowadzeniu rewolucji lub spiera się o ostatnią książkę Zizka. Obraz intelektualnych elit lat 60-tych działa na wyobraźnię nowych rewolucjonistów, którzy domagają się specjalnych stolików, specjalnych miejsc, gdzie mogliby wypalić papierosa i napić się wina. Lewicowi intelektualiści palą, ponieważ pali proletariat. Co ja piszę – nie pali, tylko kopci. Ubrania lewaka są przesiąknięte tytoniem, jego oddech, nawet wzmocniony miętówką, jest rozpoznawalny niemal na całym świecie, jego skóra niczym skóra spoconego robotnika na budowie, który w czasie fajrantu wypala jednego papierosa, z dumą spoglądając na wznoszony gmach dobrobytu, naszego i waszego.

I nagle pojawia się władza, wydaje odpowiednią ustawę, która zabrania palenia w kawiarniach. Bo komuś śmierdzi, bo nie chce szybko umrzeć, bo naraża jego życie i zdrowie, powoduje raka i choroby skóry, zmniejsza płodność, osłabia plemniki, powoduje wady wszelkiego rodzaju. Oczywiście nie ma mowy o kawie, która przyspiesza bicie serca i pozostawia jakieś świństwa w organizmie. Oczywiście nie ma mowy o alkoholu, który jest o wiele bardziej niebezpieczny, niż jeden czy dwa papieroski. Oczywiście nie ma mowy białym pieczywie, które jak wszystkim doskonale wiadomo niekorzystnie wpływa na pracę naszych jelit. Oczywiście nie ma mowy o fastfood-ach, sprzedawcach kebabów… Uczepili się, na zachodnią modłę, palaczy. Niedługo zabronią publicznego całowania, bo przecież to niekorzystnie wpływa na młodzież.

Papieros nie jest już atrybutem lewicy. Palą wszystkie grupy społeczne, lewacy coraz mniej – przejmujemy się zdrowiem naszych towarzyszy i stanem środowiska naturalnego. I dobrze że zakazano palenia papierosów w kawiarniach– wychodząc przed lokal mamy możliwość poznania nowych osób, często bardzo interesujących, z którymi spędzimy resztę miłego wieczoru. Papieros nadal pozostanie symbolem tworzenia się grup. Daj mi tylko, najdroższa władzo, w spokoju wypalić ostatniego papierosa. Proszę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz