„Powiedział mi, że ojca nienawidzi, bo bije mamę. Mówił także, że był dwa razy w kinie z ojcem: za drugim razem musiał wracać sam, bo tata z jakąś panią zapomnieli o mnie”. Artyście podobno wolno więcej, więc opowieść o rodzinnym dramacie i traumatycznym dzieciństwie nikogo nie dziwi. Artysta zajmuje uprzywilejowaną pozycję w społeczeństwie: może być ubrany w kolorowe ubrania, rozebrać się w miejscu publicznym, zamieszczać dwuznaczne ogłoszenia na fejsbuku, czy wejść z szablą do galerii sztuki współczesnej, aby potem zniszczyć prace innego artysty. Te mity warto w końcu obalić. Tylko po co?
…
„Elary Works” Piotra Uklańskiego na pierwszy jest zabawne: ktoś wydaje album z rysunkami przedszkolaka, dając im jeszcze tytuł sugerujący nigdzie niepublikowane, odkrywcze, inspirujące prace, które w końcu wytłumaczą nam wybory artysty. Śmieszna jest konwencja opakowania tego w niebieską, miłą w dotyku okładkę, niejako kuszącą czytelnika, który przeglądając ją szybko w księgarni kupi szwagrowi na urodzinowy prezent. Enigmatyczność albumu potwierdzają nieprecyzyjne rysunki wykonane kredką świecową lub flamastrem(moda na mazaki zawsze żywa!), które w pierwszym odruchu budzą śmiech i/lub wspomnienia własnych wczesnych prac.
Rysunki Piotrka/Piotrusia są typowymi pracami przedszkolaka. Pełno w nich odniesień do dzikiego zachodu, wojska i tematów zadawanych przez panie przedszkolanki. Agnieszka Ziętek, psycholożka zajmująca się takimi pracami, w jednym z dwóch tekstów zamieszczonych w książce, pisze: „Lata 70. XX wieku, na które przypadło dzieciństwo Piotra, to czasu, kiedy dzieci jeszcze bawiły się na podwórkach w wojnę, przywołując obrazy z II wojny światowej: egzekucje, łapanki, walki powstańcze. To również czas, kiedy najpopularniejszymi bohaterami telewizyjnych seriali dla młodzieży byli: Hans Kloss – polski szpieg w nazistowskiej armii i Janek Kos – dowódca załogi czołgu. Tak pobudzona wyobraźnia dziecka zaowocowała nowymi tematami. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na wyjątkową pracę z serii <
Drugim dnem projektu Uklańskiego jest właśnie nieobecność kobiety, a raczej marginalizacja tej jednej, najważniejszej. Matka na rysunkach Uklańskiego jest mniejsza od wazonów. W liście z wakacyjnej kolonii Piotruś pisze: „Kochana mamo, życzę ci dobrego zdrowia. Mamusiu bardzo cię proszę abyś przysłała 69 złoty. Życzę Ci też dobrej pogody i czystego powietrze. Ślę Ci mamo kwiatek”. Z tekstu Jacka Petruczenko, który został opublikowany pod koniec lat 70. dowiadujemy się o dramacie rodziny Uklańskich. Przez kilka lat Henryk Uklański maltretował swoją żonę, czego świadkiem, jak i ofiarą był Piotruś. Pod kolorową warstwą kredek kryje się chęć obrony matki i pokazanie, kto tak naprawdę jest silny. Piotrek widzi w żołnierzach i kowbojach sprzymierzeńców w walce ze złym ojcem.
…
Ale po co właściwie wracać do dzieciństwa? Dlaczego Uklański wybrał taką formę – mógł przecież opowiedzieć o tym w wywiadzie. Czy przekaz byłby jednak wtedy tak samo mocny, a jednocześnie niejednoznaczny?
Opowieść Piotra Uklańskiego jest przerażająca, a pokazywanie tego szerokiej publiczności jest znakiem wielkiej odwagi artysty, szczególnie w społeczeństwie, które wstydzi się swoich domowych brudów. Buduje to obraz konsekwentnego artysty, który w pewnym momencie swojej pracy chce pokazać widzom wszystkie konteksty, wokół których tworzył sztukę. Ma potrzebę uczciwości wobec odbiorów – nawet za cenę współczucia, czy posądzania o łatwy zysk. Uklański pokazuje, że artysta nie jest świętą krową. Doskonale rozumie to piszący te słowa, który również nie miał sielskiego dzieciństwa.